Książkę „Wyhoduj sobie wolność. Reportaże z Urugwaju” autorstwa Marii Hawranek i Szymona Opyszka przeczytałam na początku tego roku a kilka miesiący potem wybrałam się na spotkanie autorskie w Warszawie. Teraz, kiedy potwierdził się mój wyjazd do tego kraju, sięgam ponownie po tę pozycję a wam chcę przedstawić kilka ciekawostek oraz zachęcić do dalszej lektury!
Autorzy rozpoczynają od przedstawienia głowy państwa. Pepe – jak na prezedenta wołają jego rodacy, to chyba najbardziej wyluzowany prezydent świata. Mężczyzna, który przeżył postrzelenie, spędził całe lata w więzieniu, swoją pensję oddawał na budowę mieszkań socjalnych i – nawet będąc prezydentem – mieszkał w gospodarstwie z dachem z zielonej blachy to José Mujica. Urugwajczyków urzekł hasłami takimi jak „jeden jest nikim więcej niż drugi” a więc prostotą, równością wobec prawa i skromnością.
Jak wygląda miejsce w którym rządził Mujica (w latach 2010-2015)? Co tak naprawdę wiemy o niewielkim państwie otoczonym przez takie potęgi jak Argentyna i Brazylia? W książce znajdziemy wiele faktów historycznych, autentycznych opowieści i ciekawostek kulturowych, ale wszystkie historie połączy tytułowa wolność. To słowo klucz kiedy poznajemy ten kraj. Jest to państwo niezwykle liberalne jak na Amerykę Południową a pod względem wielu zasad wyjątkowe na skalę światową.
Gdzie podział się Bóg?
Wydawałoby się, że wolność wyznania to absolutnie podstawowe prawo każdego człowieka. Podobnie jest w Urugwaju: możesz wierzyć w co chcesz, ale… z zachowaniem zasady świeckości. Świeckość to gwarancja wolności wyznania i sumienia, niezależność państwa od jakiejkolwiek religii. W Urugwaju dla wielu osób, które za cel postawiły sobie zlikwidowanie wszystkiego co religijne z życia publicznego, Kościół katolicki stał się wrogiem numer jeden.
Urugwaj jest odmieńcem wśród państw Ameryki Południowej – w Boga wierzy tutaj ok.40% (w Argentynie 70%, w Brazyli 60%) a 10% to zdeklarowani ateiści.
Najpierw wprowadzono obowiązkowe śluby cywilne i świecką edukację. Następnie Boga i krzyże wyrzucono ze szpitali, szkół, parlamentu a nawet kalendarza i nazw ulic. Trzech Króli stało się Dniem Dziecka, Boże Narodzenie Świętem Rodziny a Wielkanoc Tygodniem turystyki. Zmieniono nazwy ponad trzydziestu pueblos noszących imiona świętych, np. słynna Punta del Este była kiedyś San Fernando.
Bardzo głośno było kilka lat temu o nauczycielce, która w szkolnych murach raz powiedziala o Jezusie. Jeden raz i o jeden raz za dużo. Zaraz wykorzystano fakt, że na szyi ma medalik a ktoś inny widział ją obok kościoła. Kilka dni później musiała odejść z pracy. Urugwaj zapewnia swoim obywatelom tak wiele swobód , a co z wolnością religijną?
Zalegalizować?
W Urugwaju kanabis rośnie na dachach domów między sznurami z praniem a grillem. Kanabis – a więc cała roślina z kwiatem. Zgodnie z prawem można uprawiać do sześciu roślin jednocześnie, ale kto nie ma ręki do upraw może zapisać się do jednego z sześćdziesięciu Klubów i co miesiąc płacić składkę na ogrodnika, sprzęt i szklarnie. Ogrodnicy i klubowicze smakują przeróżne odmiany niczym wino, wyczuwając delikatne różnice w mocy i smaku. Ci mniej zaangażowani koneserzy mogą od lipca 2017 roku po zioło wybrać się do apteki i kupić jedną z dwóch odmian: Alfa 1 i Beta 1 – obie o niskiej zawartości substancji psychoaktywnej THC. Nie potrzeba recepty, wystarczy odcisk palca a zakupu dokonać może każdy pełnoletni urugwajczyk (co bardzo boli wielu turystów, którzy wybrali się na wakacje licząc na legalne palenie).
Rząd Urugwaju jako pierwszy na świecie w pełni zalegalizował konopie indyjskie: od uprawy, przez posiadanie, po sprzedaż. W przeciwieństwie do Kolorado czy Holandii to rząd ma kontrolę ile substancji psychoaktywnych (THC) a ile substancji neutralnych, utrzymujących naturalny balans (CBD) znajdzie się w jednej porcji. To rząd decyduje jaki kanabis znajdzie się w aptekach i sklepach i nie ma mowy o nielegalnych i podejrzanych hodowlach. Istnieje również prawo zakazujące reklamy a w szkołach prowadzone są liczne kampanie uświadamiające. Jak ocenił dziennikarz Washington Post: „rząd uczynił spożycie marihuanny tak nudnym jak to możliwe”. A marihuanna i olej z konopii dają szansę leczenia w Urugwaju takich chorób jak padaczka dziecięca. Daje to nadzieję wielu chorym i ich rodzinom.
Honorować różnorodność
Jeszcze przed objęciem rządów przez José Mujicę nadzieja wstępuje również w społeczność osób homoseksualnych i transseksualnych. W 2005 roku powstaje w Montevideo plac Różnorodności Seksualnej z pomnikiem podpisanym „Honorować różnorodność to honorować życie. Montevideo za poszanowaniem płci społeczno-kulturowej, tożsamości i orientacji seksualnej”. W 2008 roku zalegalizowano związki partnerskie a w 2013 – nie bez oczywistych kontrowersji – matrimonio igualitario czyli małżeństwa równościowe. Urugwaj stał się również pierwszym państwem Ameryki Południowej, który zezwolił na adopcję parom jednopłciowym. W Urugwaju od dziesięciu lat istnieje również prawo dotyczące tożsamości płciowej co oznacza, że każdy Urugwajczyk może identyfikować się z płcią wybraną przez siebie.
Urugwaj to również kraj bardzo otwarty na odmienność religijną i etniczną. „Myślę o tych opuszczonych dzieciach w obozie dla uchodźców. Nie mamy woli by przyjąć chociaż garstkę?” – pyta Mujica w 2014. Powstaje program przesiedlenia rodzin syryjskich do Urugwaju. Decyzję popiera niemal 70% mieszkańców.
Prawo pracy
Kraj owszem bardzo liberalny jest jednak bardzo restrykcyjny jeśli chodzi o pilnowanie swojego prawa, również jeśli chodzi o prostytucję i tak zwane zbieractwo, a więc dwa nie akceptowane społecznie sposoby na życie.
Podobnie jak w wielku krajach Europy prostytucja jest legalna również w Urugwaju. Pracownicy seksualni posiadają identyfikatory, książeczki zdrowia z potwierdzeniem comiesięcznych badań oraz płacą podatki. Od 2002 roku weszło w życie prawo, które zapewnia dodatki socjalne takie jak opieka zdrowotna dla nich i dla ich rodzin. Podczas wizyty lekarskiej dostają od lekarza prezerwatywy a każde nadużycie i przestępstwo mogą zgłosić na policję.
Inną grupą społeczną, z profesją którą rząd próbuje regulować, są tak zwani clasificadores. Klasyfikatorzy, czego? Kartonu, szkła, ciuchów, książek, mebli. Osoby, które wynajdują różne rzeczy na śmietnisku, aby sprzedać je z zyskiem na pchlim targu. Niektórzy robią to aby mieć cokolwiek i utrzymać rodzinę, inni bo szybko zdali sobie sprawę, że może być to bardziej opłacalne niż „prawdziwy zawód”. W Pekinie takie osoby mogą zarobić więcej niż profesor na uniwersytecie! Z jednej strony robią bałagan rozcinając worki i niszcząc efekt pracy wielu ludzi, narażają siebie i dzieci na choroby a z drugiej strony obecnie odgrywają wielką rolę w gospodarce i mogą uchronić świat przed powodzią śmieci. Dlatego zamiast zabronić zbieractwa postanowiono wprowadzić pewne reguły takie jak pozwolenie na sortowanie i kontrole na wysypiskach. Te reguły trochę stopują dzikich zbieraczy, którzy muszą działać nielegalnie lub zatrudniać się w sortowniach.
Wolność to móc myśleć powoli, wydawać opinię.
Zachęcam was do dalszego odkrywania Urugwaju na łamach reportaży i artykułów. Co najbardziej was zaskoczyło z wspomnianych przeze mnie historii? Czy uważacie, że Urugwaj to kraj wyjątkowo wolny pod wieloma względami czy może wręcz przeciwnie? Czy faktycznie wszyscy mieszkańcy są sobie równi jak przekonywał prezydent w swoich wystąpieniach?
2 komentarze
nie chce psuc wycieczki, ale prezydentem Urugwaju jest od 4 lat (ponownie) Tabaré Vázquez…
hej Kacper! piszę o José Mujice bo to za jego rządów dokonało się wiele ważnych zmian, ale tak jak wspomniałam w trzecim akapicie prezydentem był w latach 2010-2015. Pozdrawiam:)